Rozdział 5 cz.II
Jessie
Zastanawiająca rzecz... Co to jest nuda. Brak zainteresowań, czy może brak pomysłu na jakieś zajęcie. Albo jeszcze inaczej. Chęć zrobienia czegoś, bez wiedzy co to ma być. Czyż nie jest właśnie tak? Chcemy coś zrobić, ale zupełnie nie wiemy co. W życiu każdego przychodzi właśnie taki moment. Chwila znudzenia. Mnie dopadło to właśnie teraz. Alex gdzieś poniosło, a ja mam jeszcze 40 minut swobody. Mimo iż Nicole dała nam popalić, to ja jakoś nie czuje się bardzo zmęczona. Jest coś po dziesiątej. Każdy normalny człowiek jest albo w pracy, albo na zakupach, albo w parku, a nastolatki i dzieci są w szkole. Niestety ja nie jestem każdą normalną osobą. Ja jestem kimś innym, odbiegającym od normy. Nie jestem sama, ale jednak inna. Leże na łóżku i rzucam piłką o ścianę. Żenująca sytuacja. Nagle się podniosłam. Dlaczego? Właśnie usłyszałam jak z domu naprzeciwko ktoś wyszedł. Spojrzałam za okno. Wysoki chłopak w dresie właśnie wybiegł na ulicę w celu jak mi się wydaje takiego... Jakby treningu. Widać że dba o formę. Kiedy usłyszałam głos agenta, od razu odpowiedziałam.
- Widziałam, już idę.
Wyciągnęłam z szafy ciemny dres i założyłam go. Włosy zawiązałam w wysokiego kucyka i założyłam buty do biegania.
- To ruszmy.
Wyszłam na dwór i pokierowałam się w tę samą stronę co mulat. Na szczęście biegł prosto i ciągle go widziałam. Przyspieszyłam tempo, żeby go dogonić. W końcu go dogoniłam. Gdy mnie zauważył, sprawiał wrażenie dość zdziwionego.
- Hej, jestem Jess. Twoja nowa... sąsiadka.
- Miło mi. Zayn.
Biegliśmy równym tempem, ale nie miałam pojęcia o czym z nim rozmawiać. Chłopak ma być pod moją ochroną, a mnie zwyczajnie do niego ciągnie.
- Co robisz w Londynie? - nagle Zayn, normalnie do mnie coś powiedział. Teraz to ja sie zdziwiłam. Myślałam że będzie się chciał pozbyć natręta, a tu on chce ze mną gadać.
- Właściwie to - teraz naszedł moment dla mnie dość trudny. Jeśli powiem że znalazłam pracę, to na pewno spyta mnie jaką, a to oczywiste że mu nie mogę powiedzieć. Rodzina też odpada. Ale jeśli to, to co innego?- przyjechałam do przyjaciółek. Straciłam moją starą pracę i potrzebuję kogoś z kim można pogadać. Wiesz... nie za fajna sytuacja, a ja byłam w Ameryce sama.
- Przyjechałaś tu aż z Ameryki?
- No, tak. Dokładnie z NY.
-Wow... Widzę że bardzo zależy ci na przyjaciółkach, albo byłaś naprawdę samotna, skoro leciałaś tu z tak daleka.
- Oj tam. Te wariatki z którymi mieszkam są na serio... Pokręcone, ale je bardzo za to lubię.- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak dawno nie miałam przyjaciół, że zapomniałam co się wtedy czuje. Nie wiem czy udało mi się o przekonać... Mogę mieć tylko taką cichą nadzieję.
- Z wariatami to mieszkam ja. Uwierz mi.
- No dobra... Wierze. - i tak schodziło nam na wspólnym śmianiu się i gadaniu.
- To jesteśmy z powrotem. - powiedział to kiedy zatrzymaliśmy sie przed moim domem. Ja zgięłam się i oparłam dłonie na wyprostowanych kolanach.
- Ja będę w takim razie wracać.
- Jutro też będziesz biegać?
- Może. Jeśli będę mieć tak doborowe towarzystwo... To bardzo chętnie. - odwróciłam się i weszłam do domu. Kiedy zamknęłam drzwi oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. Myślałam jeszcze przez chwilkę o różnych sprawach, a poźniej zwyczajnie sie roześmialam. Chyba mój śmiech przyciąga innych, bo niemal od razu zjawiły się Nicole i Sylvia.
- Czy ona sie dobrze czuje?
- Słyszałam to! I dla waszej wiadomości... Czuję się rewelacyjnie.
Zayn
Jak czuje się osoba, która ma ogromny dylemat? Właśnie tak jak ja. Z jednej strony pojawia się cudowna Angelie, a z drugiej urocza Jessie. Obie są prześliczne, każda z nich jest wyjątkowa, a najgorsze jest to że obydwie mi się podobają. To bez sensu. Muszę się ogarnąć. Jutro prawdopodobnie będę z Jess znowu biegać. Może wtedy zobaczę, która dziewczyna jest tą jedyną?
Emily
Każdy z nich jak dziecko... Kiedy się o nich czyta, albo ogląda ich koncerty, to z pełną świadomością można tak powiedzieć. Jeżdżę tak po mieście za tym blondynem już od godziny.Najzabawniejsze jest to, że prawie każdy przystanek jest restauracją, lodziarnią, kawiarnią, czy sklepem z żywnością. Ten chłopak na serio potrafi dużo jeść. No nareszcie! Coś innego. Mój cel właśnie zatrzymał się przy wysokim budynku. Pewnie to jest siedziba SYCO. Co ja mówię. To na pewno jest siedziba tej wytwórni. Zobaczyłam jeszcze tylko jak blondyn wchodzi do środka i bum! Zniknął mi z pola widzenia. Teraz sobie tu posiedzę i poczekam. Nie ma w okolicy jakiejś kawiarni? Rany! Już chyba na odległość się zaraziłam od niego tym czymś...
_______________________________________________
Dobra jest takie coś... Chyba nawet wyszło mi nieco dłuższe. W każdym razie czekajcie na relacje Alex ze świata naszych... Nie mam jeszcze na to określenia, ale jak tylko dacie mi jakieś propozycję to będę niezmiernie wam wdzięczna ;)
No błagam , nie mogłaś dodać tego rozdziału później ? O.o ?
OdpowiedzUsuńTeraz znowu będziecie na mnie czołga szykować .. xDD
Ale jest super ;*
Ups? xDD
UsuńSuper i czekam na więcej ;*** I pytanko : Czy Sylvia ma chronić Liama czy Louisa? <3
OdpowiedzUsuńWłaściwie to już wiesz jak jest, tylko musisz zwracać uwagę na szczegóły ;)
UsuńHehe .. dobre pytanie .. xDD Sama na to uwagi nie zwróciłam :D ;**
Usuń