niedziela, 30 czerwca 2013

Forget face, but remember feeling.

Rozdział 5 cz.II


Jessie

Zastanawiająca rzecz... Co to jest nuda. Brak zainteresowań, czy może brak pomysłu na jakieś zajęcie. Albo jeszcze inaczej. Chęć zrobienia czegoś, bez wiedzy co to ma być. Czyż nie jest właśnie tak? Chcemy coś zrobić, ale zupełnie nie wiemy co. W życiu każdego przychodzi właśnie taki moment. Chwila znudzenia. Mnie dopadło to właśnie teraz. Alex gdzieś poniosło, a ja mam jeszcze 40 minut swobody. Mimo iż Nicole dała nam popalić, to ja jakoś nie czuje się bardzo zmęczona. Jest coś po dziesiątej. Każdy normalny człowiek jest albo w pracy, albo na zakupach, albo w parku, a nastolatki i dzieci są w szkole. Niestety ja nie jestem każdą normalną osobą. Ja jestem kimś innym, odbiegającym od normy. Nie jestem sama,  ale jednak inna. Leże na łóżku i rzucam piłką o ścianę. Żenująca sytuacja. Nagle się podniosłam. Dlaczego? Właśnie usłyszałam jak z domu naprzeciwko ktoś wyszedł. Spojrzałam za okno. Wysoki chłopak w dresie właśnie wybiegł na ulicę w celu jak mi się wydaje takiego... Jakby treningu. Widać że dba o formę. Kiedy usłyszałam głos agenta, od razu odpowiedziałam.
- Widziałam, już idę.
Wyciągnęłam z szafy ciemny dres i założyłam go. Włosy zawiązałam w wysokiego kucyka i założyłam buty do biegania.
- To ruszmy.
Wyszłam na dwór i pokierowałam się w tę samą stronę co mulat. Na szczęście biegł prosto i ciągle go widziałam. Przyspieszyłam tempo, żeby go dogonić. W końcu go dogoniłam. Gdy mnie zauważył, sprawiał wrażenie dość zdziwionego.
- Hej, jestem Jess. Twoja nowa... sąsiadka.
- Miło mi. Zayn.
Biegliśmy równym tempem, ale nie miałam pojęcia o czym z nim rozmawiać. Chłopak  ma być pod moją ochroną, a mnie zwyczajnie do niego ciągnie.
- Co robisz w Londynie? - nagle Zayn, normalnie do mnie coś powiedział. Teraz to ja sie zdziwiłam. Myślałam że będzie się chciał pozbyć natręta, a tu on chce ze mną gadać.
- Właściwie to - teraz naszedł moment dla mnie dość trudny. Jeśli powiem że znalazłam pracę, to na pewno spyta mnie jaką, a to oczywiste że mu nie mogę powiedzieć. Rodzina też odpada. Ale jeśli to, to co innego?- przyjechałam do przyjaciółek. Straciłam moją starą pracę i potrzebuję kogoś z kim można pogadać. Wiesz... nie za fajna sytuacja, a ja byłam w Ameryce sama.
- Przyjechałaś tu aż z Ameryki?
- No, tak. Dokładnie z NY.
-Wow... Widzę że bardzo zależy ci na przyjaciółkach, albo byłaś naprawdę samotna, skoro leciałaś tu z tak daleka.
- Oj tam. Te wariatki z którymi mieszkam są na serio... Pokręcone, ale je bardzo za to lubię.- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak dawno nie miałam przyjaciół, że zapomniałam co się wtedy czuje. Nie wiem czy udało mi się o przekonać... Mogę mieć tylko taką cichą nadzieję.
- Z wariatami to mieszkam ja. Uwierz mi.
- No dobra... Wierze. - i tak schodziło nam na wspólnym śmianiu się i gadaniu.
- To jesteśmy z powrotem. - powiedział to kiedy zatrzymaliśmy sie przed moim domem. Ja zgięłam się i oparłam dłonie na wyprostowanych kolanach.
- Ja będę w takim razie wracać.
- Jutro też będziesz biegać?
- Może. Jeśli będę mieć tak doborowe towarzystwo... To bardzo chętnie. - odwróciłam się i weszłam do domu. Kiedy zamknęłam drzwi oparłam się o nie i zjechałam na podłogę. Myślałam jeszcze przez chwilkę o różnych sprawach, a poźniej zwyczajnie sie roześmialam. Chyba mój śmiech przyciąga innych, bo niemal od razu zjawiły się Nicole i Sylvia.
- Czy ona sie dobrze czuje?
- Słyszałam to! I dla waszej wiadomości... Czuję się rewelacyjnie.

Zayn

Jak czuje się osoba, która ma ogromny dylemat? Właśnie tak jak ja. Z jednej strony pojawia się cudowna Angelie, a z drugiej urocza Jessie. Obie są prześliczne, każda z nich jest wyjątkowa, a najgorsze jest to że obydwie mi się podobają. To bez sensu. Muszę się ogarnąć. Jutro prawdopodobnie będę z Jess znowu biegać. Może wtedy zobaczę, która dziewczyna jest tą jedyną?

Emily

Każdy z nich jak dziecko... Kiedy się o nich czyta, albo ogląda ich koncerty, to z pełną świadomością można tak powiedzieć. Jeżdżę tak po mieście za tym blondynem już od godziny.Najzabawniejsze jest to, że prawie każdy przystanek jest restauracją, lodziarnią, kawiarnią, czy sklepem z żywnością. Ten chłopak na serio potrafi dużo jeść. No nareszcie! Coś innego. Mój cel właśnie zatrzymał się przy wysokim budynku. Pewnie to jest siedziba SYCO. Co ja mówię. To na pewno jest siedziba tej wytwórni. Zobaczyłam jeszcze tylko jak blondyn wchodzi do środka i bum! Zniknął mi z pola widzenia. Teraz sobie tu posiedzę i poczekam. Nie ma w okolicy jakiejś kawiarni? Rany! Już chyba na odległość się zaraziłam od niego tym czymś...

_______________________________________________
Dobra jest takie coś... Chyba nawet wyszło mi nieco dłuższe. W każdym razie czekajcie na relacje Alex ze świata naszych... Nie mam jeszcze na to określenia, ale jak tylko dacie mi jakieś propozycję to będę niezmiernie wam wdzięczna ;)

Forget face, but remember feeling.

Rozdział 5 cz.I

Emily

- Widzieliście tę wysoką blondynkę?
- Którą?
- Tę która ciągle na nas spoglądała.
- Taa... Spoglądała, ona od nas prawie wzroku nie odwracała.
- Było tam jak dla mnie zbyt normalnie. Znam sie nieco na przestępcach i wiem że one należą do takich co mają brudne rączki. Ja to po prostu wiem...
- Dobra Jess, już tak nie wymądrzaj sie.
- Pytał cie Alex ktoś o zdanie?!
- Zamknąć pyski! W moim wozie ma być normalna atmosfera. Żadnych kłotni nie chce słyszeć... Jasne?!
- Tak.- jak na "trzy, cztery" wszystkie powiedziały odpowiadającą mi odpowiedź. Twierdzenie. Jestem dość nerwową osobą, ponieważ od dawna nie miałam bliskiej styczności z "babską solidarnością", czyli z totalną jazdą po sobie nawzajem. Skręciłam i zaparkowałam na chodniku przy jednej z kamieniczek.
- Zaraz jesteśmy. - Nicole razem z Alex dziś wprowadzają się do naszego domu. Właśnie dziś w pełni otwieramy naszą wspólną kartę historii. Właśnie dziś mamy zostać zespołem. Mam nadzieję że moje samochody to przeżyją.

*następnego dnia/ środa/ godzina 5.40/ dom dziewczyn*

Nicole

- Wstajemy! Ruszcie sie! - nie pamiętam już jak dawno musiałam tak głośno krzyczeć. Po kilku minutach zobaczylam wszyskie dziewczyny powoli wychodzące ze swoich pokoi.
- Załóżcie jakieś sportowe, w miarę dopasowane rzeczy i za 10 minut widzimy sie w sali treningowej. Zaczynamy lekcje.
Słyszałam jeszcze jęki niezadowolenia i drzwi windy się zamknęły. Odłożyłam butelkę wody pod ścianą i rozejrzałam się po przestronnym pomieszczeniu. Dobrze wyposarzone, sporo miejsca na treningi w parach i indywidualne ćwiczenia, manekiny, i inne super gadżety. Moja świątynia. Usiadłam "po turecku" i zamknęłam oczy opierając dłonie na kolanach i prostując plecy. Słyszałam jak po kolei wchodzi czworo osób.
- Zaczynamy. - szepnęłam, właściwie sama do siebie i zwinnym ruchem podniosłam się robiąc w powietrzy wachlarz podpierając się na jednaej dłoni. Doskoczylam do jednej z moich koleżanek i podcięłam jej nogi.
- Zasada numer jeden... Bądź zawsze gotowa na cios, a przy okazji... Musisz umieć upadać.

Trenowałyśmy kilka godzin. Każda ma w sobie potencjał, ale bardzo głęboko ukryty. Czasami za głęboko. Najlepsza jest Sylvia, ale to oczywiste. Była agentką, więc zna sie na rzeczy. Najgorzej idzie chyba Emily. Znaczy jest bardzo... Uparta. Chcę jej pomóc, ale ona mnie w ogóle nie słucha, przez co nabiłam jej dziś chyba z 10 siniaków i stłukłam kilka paliczków u nogi. Mam nadzieję, że następnym razem, będzie bardziej rozsądna, a nie impulsowa. Alex... Jest tancerką, więc można powiedzieć że ma bardzo dobrą podstawę, ale brakuje jej instynktu. Tego czegoś co ułatwia obronę i daje poprawę rezultatów w ataku. A Jessie idzie dość dobrze jak na totalną nowicjuszkę. Teraz każda ma godzinę odpoczynku, później będę im pokazywać różne techniki i znowu będziemy ćwiczyć. Tak będą mijały nam wolne środy... Będą upływać na ćwiczeniach... Jak chyba każdy wolny dzień oprócz soboty i niedzieli.

Alex

Nigdy nie sadziłam że sztuki walki tak mogą się mi spodobać. Zawsze w moim towarzystwie jeśli już się o tym wspomniało to tylko w celu wyśmiania tego "stękania", tak to wtedy określałam, a teraz myśle o tym już zupełnie inaczej.Wyszłam spod prysznica, gdy nagle usłyszałam głos w urządzonku znajdującym się w moim uchu.
- Alex. Masz wyjście idnywidualne. Louis jest na mieście. Jest ze swoją dziewczyną. W pobliżu kręci się jedna z tych dziewczyn, z którymi się wczoraj spotkali.
- Jasne już lecę.
Weszłam do pokoju i szybko założyłam jakieś ubrania. Na szczęście nie myłam włosów... Zapukałam do pokoju Em.
- Ej soryy... Nie podrzuciłabyś mnie na miasto?
- No, ok. Właściwie ja też się urywam... Do parku... Masakra... To chodź.
Emily zawiozła mnie we wskazane miejsce. Od razu zauważyłam w centrum tę blondi z kawiarni. Kręciła sie po jednym ze sklepów, kiedy chłopak spacerował po galerii ze swoją dziewczyną. Nie mam pojęcia czemu, ale poczułam takie jakby... Ukłucie zazdrości... Tylko czemu?

_________________________________________________

Króciutkie i takie sobie średnie, 
ale teraz jak Alex szybciej czegoś nie wymyśli to obiecuję wam że jej się wpieprzę...
A właśnie... Dlaczego jest ten rozdział podzielony na części? Ponieważ każdy rozdział mu si mieć w sobie perspektywę przynajmniej trzech osób(jak dla mnie) żeby było jakieś urozmaicenie akcji.
Dlatego następna część pojawi się jeszcze przed dodaneim rozdzialu przez Lex. 
Pozdrawiam i życzę wam dobrej nocy :**




sobota, 29 czerwca 2013

Heheszki

Hej , hej . Od razu WIELKIE PRZEPRASZAM !!!  Ale na reszcie dodałam . Wiem ,że chcecie mnie pewnie zabić , zakopać , odkopać jeszcze raz zabić i ponownie zakopać ,ale ja was BARDZO BARDZO MOCNO PRZEPRASZAM ;**  Bardzo chciałabym podziękować Emily i Camille za to ,że tak mnie wspierają ,że aż spiskują ,żeby mnie czołgiem ... No , dziękuje Wam <3 Hehe .. I tak będą jaja . Ale ja się zmieściłam jeszcze tydzień przed czasem więc jestem nadzwyczaj szybka xDD Dobra dzisiaj tutaj tak na krótko zawitam . WAKACYYYJE się kochani zaczęły dlatego ja życzę wszystkim NAJBARDZIEJ SZALONYCH , ZAKRĘCONYCH , NAJWSPANIALSZYCH WAKACJI Z NIESAMOWITYMI PRZEŻYCIAMI !! ;**  i błagam wybaczcie . To ja już lecę . Bajuu <3 Miłego wieczorku . 
PS . Teraz wyczekujcie rozdziału od Emily xD Chociaż ona pewnie od razu doda i znowu będziecie mnie chcieli zabic . To miże ja z góry przepraszam . I jeszcze raz : Miłego wiczorku <3

piątek, 28 czerwca 2013

Bez komentarza

A więc moi kochani czytelnicy. Ostatnie 2 tygodnie nie należą do najłatwiejszych w moim życiu. W ogóle moje życie się teraz strasznie pokomplikowało. Tym razem nie jest to szkoła, ale mój własny światopogląd. Kiedy zakładałam tego bloga byłam inną osobą... Zupełnie inną. Teraz sama zauważyłam tę (jak dla mnie) sporą zmianę. Patrząc za siebie widzę wiele cierpienia i szarości, jednak są chwile, które mają kolory... I to wiele kolorów. Są to chwile, w których oddawałam się pisaniu, w których czytałam komentarze do moich opowiadań i wreszcie... Są to chwile, które spędziłam z moimi koleżankami, które są Directoner, lub nie. To nie jest najważniejsze. Wiele moich przyjaźni jest zawartych dzięki wspólnym idolom, jednak znaczna większość jest złożona z przypadkowych spotkań, z nietypowych wydarzeń i wielu innym historii, które sporo mnie nauczyły. Ale czasem i te historie nie kończą się "Happy End'em", powiedziałbym nawet, że dzieje się tak bardzo często. Dlatego jest we mnie pewna potrzeba podzielenia się z wami tym co wydarzyło się, bądź dopiero ma się wydarzyć w mojej wspólnej historii z Lex. I właśnie dlatego prezentuję wam nową zakładkę "Nasz Album" . Będą tam nasze zdjęcia i komentarze do sytuacji, w których powstały. Tak poznacie nas jeszcze dokładniej i może nawet polubicie. Teraz poruszę wątek rozdziału do opowiadania... Mordujcie... Jeśli już chcecie się odegrać, ale nie mnie tylko Alex. Wszystko przez nią. No bo... Jak połączyłyśmy opowiadania to powiedziałam że teraz jej kolej i niech ona coś napisze, bo wtedy gdybym ja znowu coś napisała to byłoby nie fair. A teraz małpa guzdrze się z tym rozdziałem już od kilku tygodni bo jak twierdzi "nie ma czasu". Ale obiecuję wam, jeżeli do kolejnej soboty (6 lipca) ta dziewczyna czegoś nie wstawi to osobiście złożę jej wizytę, zamorduje ją i później jeszcze będę ja torturować jeśli cudem przeżyje!


Pozdrawiam Emily :)

piątek, 14 czerwca 2013

Beznadziejny tydzień

Nie było mnie tu z kilku powodów , które są zbyt osobiste , żeby je tu umieścić . Ale powiem że gdyby nie szkoła to popadłabym w depresję . Do tej pory nie miałam pewności że człowieka można tak bardzo zranić . A szczególnie że ranić może z pozorów osoba ci najbliższa . I wcale mi tu nie chodzi o jakąś przyjaciółkę , czy kolegę . Tu chodzi o rodzinę . Ale nie jest to też osoba z twojego wieku , tylko osoba , która jest od ciebie straszą i niby mądrzejsza , a jedyne co potrafi to ranić innych . Tak właśnie przeżyłam ten tydzień . W szkole musiałam o tym zapominać i przez te kilka godzin w otoczeniu moich przyjaciół mogłam poczuć się swobodnie i przyjemnie . Jednak gdy wracałam do domu ciągle musiałam się chować i ukrywać by nie zaznać bólu . Nie fizycznego , ale psychicznego . Myślicie że życie musi być dla mnie mega proste , ponieważ mam przyjaciół , pomysły , wiarę i inteligencję , ale to nieprawda . Wbrew pozorom w moim beznadziejnym życiu jest też dużo bólu i cierpienia . Staram się to jakoś zamaskować , ale czasem mam ochotę zwyczajnie usiąść na podłodze i rozpłakać się jak mała dziewczynka . Bezbronna i samotna . Zdarzają sie jednak też te dobre chwile , kiedy moi "prześladowcy" się uspokajają i dają mi wytchnąć . Pozwalają normalnie żyć i się uśmiechać . Ale z czasem tych słonecznych dni jest coraz mniej . Mój światopogląd nabiera szarych odcieni , a myśli kierują się w kierunku wielkiej ciemności , nazywanej przez niektórych śmiercią . Czasem potrafię powiedzieć stop . Potrafię się podnieść. Ale jak długo można grać silną ? Rok , miesiąc , tydzień ? A może tyko sekundę kiedy się nam tylko wydaje że potrafimy być silni ? Tego nie wie nikt . Ja wytrzymuję , ale kiedyś się złamię , chyba że ucieknę od tego życia i otworzę nowy rozdział . Plany są różne , a w końcu może mi się uda . Nie mówię wszystkiego bo jak już to określiłam , jest to zbyt osobiste , ale i tak powiedziałam wam na tyle dużo , aby każdy mógł zrozumieć moją sytuację , chociaż w kilku procentach . Dlatego też tak opuściłam się trochę w pisaniu , ale nie do końca . Napisałam chyba z cztery piosenki . Jeszcze nasza kochana Lex skomponuje do nich muzykę i będą gotowe . Tak więc już poznaliście  kolejną zakładkę z mojego życia . Dowiedzieliście się że nie tylko piszę opowiadania , ale także piosenki . Nie są one może jakimiś super hitami , ale początki bywają  trudne .. A więc dziś tak skromnie się rozpisałam . A co do rozdziału - nie wiem jeszcze ,. Jak coś wymyślę to napiszę . Znaczy wiem co chcę zrobić , ale najpierw Lex musi rozwinąć akcję bo skoro już połączyłyśmy blogi , to teraz wypada żeby ona tam stworzyła takie połączenie . Dlatego ja wam daje kilka całusków połączonych z dużym "PRZEPRASZAM" :**

Just give me a reason "Forget face , but remember feeling ." - Nowi boha...

Tak wykorzystałam czas , w którym się tu nie pojawiałam . A co się u mnie działo dokładnie to w następnym poście bo ten jest przeznaczony tylko dla  mojego "dzieła" .

środa, 12 czerwca 2013

Imagin z Zaynem

Kiedy wróciłam do domu była 15.40 .  Wchodząc przez drzwi ciężko odetchnęłam i rzuciłam plecakiem o ścianę . W końcu był weekend . Ruszyłam po schodach z nadzieją ,że w kuchni zastanę mamę czekającą na mnie z obiadem .  No niestety , kiedy weszłam do kuchni zastałam tylko na stole mała karteczkę  z  napisem: " Pojechaliśmy do cioci wrócimy około 23.00. Obiad odgrzej sobie w mikrofali .Kochamy cię " .
Oczywiście , myślą ,że jak napiszą kochamy cię to sprawa się załatwi sama . Niechętnie odgrzałam obiad i zjadłam go.  Nie chciało mi się uczyć , dlatego nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam piosenki . Kocham to . Muzyka jest czymś co daje mi siłę . Podsunęłam krzesło do parapetu , wzięłam mój szkicownik i słuchając muzyki zaczęłam coś bazgrać . Była 16.30 kiedy zaczęło padać . Zwykły deszcz szybko przeobraził się w gwałtowną burzę . Byłam sama . Bałam się ,ale mimo to nadal siedziałam przy oknie.
Kiedy kończyłam rysować swoje dzieło, zza zakrętu zauważyłam wyłaniającą się sylwetkę . Osoba szła powoli , jakby w ogóle nie zwracała uwagi co dzieje się dookoła niej . Kiedy osoba zbliżyła się zauważyłam ,że jest to chłopak. Z jego ręki sączyła się krew .  Nie przejmował się tym . Po prostu szedł przed siebie ,a za nim pozostawały tylko ślady krwi . Był cały przemoczony , miał podpuchnięte oczy . Chyba płakał ? Tak...
Usiadł na ławce , która mieściła się naprzeciwko mojego domu . Nie zastanawiając się wzięłam kurtkę i wybiegłam pozostawiając dom otwarty . Myślałam tylko o jednym . O tym żeby pomóc temu chłopakowi .
Zbiegłam po schodach . Coś podpowiadało ,że muszę się spieszyć . Wiedziałam ,że może dojść do najgorszego . Zostało mi tylko przebiec przez ulicę , kiedy w powietrzu zabłyszczało coś metalowego . Biegiem rzuciłam się do chłopaka . Jednak za późno....
Wbił sobie ostrze do brzucha .
Wrzeszczałam o pomoc ,ale świat jakby zamarł . Była burza ,ale mimo to wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po pogotowie . Przyjechali po dziesięciu minutach . Chłopak zemdlał po jakichś 3 minutach od kiedy wbił sobie nóż .  Kiedy próbowałam zatamować krwotok kurtką on tylko dukał do mnie jakieś słowa , których prawie nie rozumiałam . Wyraźnie zrozumiałam tylko : "  Dziewczyna ... zostawiła mnie .... po czterech latach ... przepraszam "  Później zemdlał , bo słyszałam jego bicie serca , chociaż wiedziałm ,że w każdym momencie może zaprzestać . Bałam się . Cholernie się bałam .
Kiedy przyjechała karetka wiedziałam ,że może się jeszcze udać . Nie znałam tego chłopaka ,ale chciałam go poznać . Nigdy jeszcze nie przeżyłam czegoś takiego .
Nie chcieli mnie wpuścić , a ja wiedziałam ,że muszę z nimi pojechać.
- Jest pani może krewną tego mężczyzny ?
- Nie .. ale .
- Jeśli pani nie jest jego bliską osobą , to nie może pani z nami pojechać .
- Jestem jego dziewczyną - wypaliłam .
- Dobrze , niech pani wsiada.
Odjechaliśmy . Cały czas modliłam się w duchu do Boga . Po 10 minutach byliśmy w szpitalu .
Czekałam w poczekalni . Po godzinie wyszedł jeden z lekarzy .
- Przeżyje . - powiedział .
- Tak strasznie się cieszę - zaczęłam płakać .
Powiedzieli mi ,że chłopaka wypiszą za tydzień . Postanowiłam przyjść do niego właśnie w ten ostatni dzień.

*tydzień później*
Przyszłam do szpitala. Idę do sali , do której kazano mi się skierować .
Chłopak zwyczajnie siedział na łóżku . Kiedy weszłam odezwał się . 
- To ty . Dzięki tobie jeszcze żyję .
- Tak . Jestem [T.I] 
- Ja jestem Zayn . Dziękuję . 
- Nie ma sprawy . Nie mogłam pozwolić ci odejść .
Jeszcze długo rozmawialiśmy . Nawet zaprosił mnie na randkę . Było cudownie . Nieraz dziękował mi za ratunek .
A teraz jestem panią Malik i spodziewamy się dziecka . To szósty miesiąc .
___________________________________________________________
Hej skarbyy <3  I jak może być ? Tak mnie jakoś wzięło dzisiaj . Mam nadzieję ,że się podoba . 
Miłego dnia ;** 
 

sobota, 8 czerwca 2013

Forget face , but remember feeling .

  Rozdział  4

Alex

Targałam swoją walizkę aż do tego momentu . Wreszcie ktoś mi pomógł . Był to jeden z agentów tego ... tego czegoś do czego ja teraz należę .Właśnie wsiadłam do dużego czarnego samochodu . Ruszyliśmy . Droga minęła nam szybko . Trafiliśmy do tej spokojniejszej części Londynu . Wysiadłam i zabrałam swój bagaż . Ruszyłam pod wskazany adres, a już po chwili otwierałam drzwi do mojego nowego mieszkania . Jak się okazało nie byłam tu pierwsza . Zobaczyłam ciemnowłosą dziewczynę o bardzo szczupłej sylwetce, ale jednak była dobrze zbudowana , nie taka ... koścista ... Siedziała na kanapie bawiąc się bronią i popijając col z lodem . Zamknęłam za sobą drzwi i zabrałam walizkę ze sobą ruszając w kierunku salonu gdzie była owa dziewczyna .
- Hej . Alex jestem . - wystawiłam do niej rękę w takim jak myślę przyjaznym geście . Ona na nią popatrzyła , a później z nieufnością spojrzała mi w oczy . Gdy patrzyła tak powoli jej podejrzliwość znikała i w końcu uścisnęła moją dłoń .
- Nicole .
- Od jakiego czasu tu jesteś ?
- Dwa dni . A ty właśnie przyjechałaś tak ?
- Myhym .... to które pokoje są wolne ?
- Właściwie tylko jeden jest zajęty . O ten tu . -  wskazała pokój blisko drzwi po naszej lewej stronie .
- To ja wezmę na przeciwko .
- Spoko . To ja ten ... idę się przewietrzyć ...
- Ta ... spoko ...
 Widać że nie często miała do czynienia z ludźmi . Nie łatwo mi z takim towarzystwem się przebywa ... Bardziej chyba wolę samotność . Mam tylko nadzieję że pozostałe dziewczyny będą inne . Bardziej otwarte ... jak ja ^^ Teraz jest przede mną najgorsze - rozpakowywanie . Jak ja tego nie znoszę :\

Jessie

Już dwa dni mieszkam z Emily . Właściwie ona jest fajna . Tylko trochę taka ... Zamknięta . Znaczy nie . Tajemnicza . To chyba bardziej odpowiednie słowo . Ona jest po prostu jedną wielką zagadką . Trudno ją podejść i rozgryźć . Lubie ją , jednak czasem nie rozumiem . Jak nawija  o tych silnikach i tym wszystkim to jestem pełna podziwu . Robi mi się tak trochę głupio , bo ona tyle wie , a ja ? Znam się tylko na rozbrajaniu alarmów i łamaniu szyfrów . W sumie to takie rzeczy związanie z hakowaniem systemów i programów . na natomiast , wie wszystko o silnikach , i ogólnie samochodach .Tego jest strasznie dużo . Ja jej nawet do piet nie dorastam .Wydaje mi się że ona o systemach wie tyle co ja , za to ja  wiem tylko jak się odpala silnik ... To takie żenujące ... Staram się nie dać tego po sobie poznać , jednak to wcale nie jest takie proste :/ Teraz właśnie strzelam do ruchomego celu w naszej prywatnej strzelnicy . Obecnie jest to moje ulubione miejsce . No może jeszcze główne centrum systemu domowego . To też jet fajna sprawa . Musiałam przeprogramować system monitoringu , bo cała agencja miała na nas oko , a tego nie znoszę . Być pod obserwacją . No sory , ale zamontowali nam kamery nawet w łazienkach  I jak tu wsiąść sobie prysznic czy coś ?  Zaraz jak tylko przeglądałam komputery to , to odkryłam i naprawiłam . Ostatni strzał i słyszę jak ktoś wchodzi do domu . Niemożliwe żeby to była Em bo ona cały czas była w garażu . Żeby to sprawdzić wychodzę z pomieszczenia odkładając broń treningową . Wyjeżdżam na gorę windą i od razu kieruję się do miejsca skąd dochodzą dźwięki walizek . Widzę wysoką blondynkę , o bardzo niebieskich i dużych oczach .
- Sylwia . - dziewczyna gdy tylko mnie zobaczyła wystawiła rękę , którą bez wahania złapałam .
- A ja jestem Jessie , ale znacznie wolę jak mówią mi Jess .
- Okey Jess , a więc gdzie są pokoje ?
- Na górze , z resztą .. Pokażę ci twój . - zaprowadziłam Sylvię na piętro i pokazałem jej pokój . Widać że była bardzo zaskoczona i zadowolona z wystroju wnętrza . Nie powiem . Mój pokój też mi bardzo się podobał . Blondynka zaczęła się rozpakowywać , a ja pokierowałam się do swojego pokoju .  Nagle usłyszałam w słuchawce informację . "Chłopaki spotkali się z dwoma tajemniczymi dziewczynami w centrum handlowym . Idźcie na przeszpiegi ." Podali jeszcze dokładną lokalizację zespołu na mapie w moim iPhonie i mogłam ruszać . Powiedziałam o tym dziewczyną , a te od razu zabrały co potrzebne i ruszyły ze mną . Emily powiedział że nas podrzuci . Tak więc wpakowałyśmy się do jej samochodu , a przy okazji Sylvia poznała naszego geniusza od samochodów , i myślę że ogólnie od technologi przemieszczania się .

_____________________________________

Jesteście ciekawe dwóch tajemniczych dziewczyn ? Chcecie je poznać dokładniej . A więc niespodzianka ! Jeden z blogów Alex się do nas dołącza . Na jej blogu jest opisywana jedna strona , a na tym , druga . Tak więc każda z nas po części będzie tworzyć tę historię . Wiem , wiem że mamy inne style pisania , a nasze rozumowanie się nieco różni ,ale i tak myślę że to wypali , a więc wpadnijcie na bloga  http://center-mistakes.blogspot.com/  i odkryjcie co kryją w sobie tajemnicze postacie . Dobranoc :**

wtorek, 4 czerwca 2013

Forget face , but remember feeling .

Rozdział 3

Harry

Po próbie postanowiłem się przejść .Spacerowałem tak bez większego celu po właściwie całym Londynie . Po dość długich przemyśleniach zorientowałem się że ta część miasta jest mi obca . Szybko się odwróciłem . Zrobiłem jeszcze kilka obrotów w okół własnej osi i nic . Dookoła pełno w miarę zadbanych , starych budynków . Kamienice należą do nieznanej mi dzielnicy Londynu . Nic dziwnego , co prawda mieszkam tu , ale jeszcze nigdy nie zwiedzałem takich miejsc . Albo może i tu byłem , ale nie specjalnie mi szło zapamiętanie tego miejsca i nic dziwnego . Niczym się nie wyróżnia . W końcu zawróciłem . Błądziłem tak szukając końca tej męczarni . Teraz myślicie że przecież są telefony , ale mój jak na złość się rozładował . Po pewnym czasie zważyłem że ktoś mnie obserwuje . Rozejrzałem się i nic . Gdy znowu skierowałem się na przód wpadłem na jakąś dziewczynę . Upadłem na ziemię , a ona zaraz na mnie .
- Przepraszam , nie chciałem .
- Nic nie szkodzi . - tajemnicza osoba szybko naciągnęła na głowę kaptur od bluzy i udała się w przeciwnym kierunku niż ja . Coś mnie podkusiło żeby za nią pójść .
- Poczekaj ! 
- Czego chcesz ?
- Nie jestem pewien gdzie dokładnie jestem i nie mam pojęcia jak wrócić do centrum miasta .
- Wohoho ! Nasza gwiazdka zabłądziła ? Jak mi przykro ... Hmmm niech pomyślę .... Nie !
- Ale ... - urwałem . Nie ma po co nalegać . Jeszcze sobie kłopotów narobię jak ostatnio gdy zadarłem z dziewczyną z mniej znanej dzielnicy miasta ... Tylko że wtedy byłem w Japonii w Tokio i miałem trochę procentów , ale jednak problemy były  i złamany nos . Wzruszyłem ramionami i skręciłem w lewo . Później znowu w lewo i w prawo . Cholera ! Ślepy zaułek . Gdy miałem już zawracać ktoś uderzył mnie w brzuch .
- Pospieszcie się . Musimy to zrobić jak najszybciej ! Ktoś tu idzie ! - podczas tego jak ktoś t mówił oberwałem jeszcze trzy razy w twarz i znowu w brzuch . - Kończymy panowie - usłyszałem jak ktoś ładuje broń .
Nicole

Musiałam go zgubić . Przeczesałam całe osiedle kilka razy aż usłyszałam krzyki na końcu uliczki znajdującej się po mojej prawej stronie . Szybko tam dobiegłam . Co za dziecko . Zostaw je na 10 minut i już ma kłopoty . Trafiłam na moment kiedy jeden z czwórki mężczyzn wycelował broń w bezbronnego chłopaka . Wzięłam rozpęd i wyskoczyłam na mężczyznę dusząc go nogami . Prawą ręką wyciągłam swoją broń , a lewą wyrwałam broń mojej ofiary . Wycelowałam w jego towarzyszy i oddałam celne strzały . Zeskoczyłam na ziemię i podbiegłam do ostatniego napastnika . Podcięłam mu nogi i wycelowałam w nogę . Przycisnęłam słuchawkę w moim uchu . 
- Chłopaki mam czwórkę rannych . Styles jest cały .
Widziałam jak wpół przytomny chłopak zamyka oczy .
- Chyba nic mu nie jest . 
Kucnęłam przy Harrrym i sprawdziłam mu oddech , puls i reakcję źrenic . Wszystko w porządku . Mam nadzieję że nie ma urazów wewnętrznych . Po niedługim czasie przyjechali agenci i zabrali trzech postrzelonych mężczyzn i tego , który po upadku mocno uderzył się w głowę . Harry'ego zabrali do jego domu , lekarze stwierdzili że jest z nim w porządku , więc nie ma sensu go od razu informować o wszystkim . Wystarczy bajeczka że ja go  znalazłam ,a mój znajomy go odwiózł do domu . Wczoraj jak byłam w mieszkaniu znalazłam ciekawy przedmiot , a dokładniej słuchawkę miniaturkę . Wkłada się ją do ucha i jeśli chce się rozmawiać , wystarczy przycisnąć . Jest dość małą żeby jej nie zauważyć , i dość duża żeby spokojnie ją wyciągnąć , lub nacisnąć . W każdym razie mnie się tam co raz bardziej podoba ta cała sytuacja z agencją ochrony .

Sylwia 

Długo zeszła mi podróż z USA do Anglii .Wszyscy myśleli że jednak się zgodzę , ale prawda jest taka że nic na mnie nie mają i nie ma powody żebym musiała się zgadzać . Dojechaliśmy pod słynną galerię . No tak . Siedziba główna . Weszliśmy jak gdyby nigdy nic , udając że jesteśmy jakąś bardzo zgraną i sporą rodzinką . Nie to jak maska . Pfff... Mnie to tak rusza jak zdechła jaszczurka . Weszliśmy do biura . Prowadzili mnie do jakiegoś pokoju . Sporo się tu zmieniło przez ten czas . Usiadłam na ogromnej czarnej kanapie i patrzyłam jak włączają telewizor . Po chwili na ekranie pojawili się moi rodzice . Nie wspominałam wam , ale oni nie żyją . Zginęli na misji . Na tym nagraniu mówią jak bardzo mnie kochają i że są dumni z tego kim jestem ... No tak ... Wtedy byłam jeszcze agentką . Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza . Skąd oni to mają ? Wiedzieli jak mnie podejść . Wiedzieli jak bardzo kochałam i szanowałam rodziców , wiedzieli że to jest dobry sposób by mnie złamać . Wiedzieli ...

Emily

- No co banda debili ! Nie w lewo , tylko w prawo ! Twoje prawo to moje lewo matole ! Tamto lewo ! - stawiam że jestem teraz sina ze złości .Rozumiecie że oni nie potrafią prowadzić moich maszyn ?! Jeden właśnie rozwalił mi Skyline'a  . Ugh ! Rozumiecie ? Jak kierowca może nie rozumieć że moje prawo to jego lewo , a jego prawo to moje lewo ? No ludzie ! - Jeszcze raz . Pokazuję że to jest tam ! - moje gestykulacje może chociaż w minimalnym procencie pomogą , no chyba że te matoły są nie tylko głusi , ale też chorują na ślepotę -.- Już opanowana wsiadłam za kierownicę do mojego auta i ruszyłam za ciemnym vanem . Jechałam tak dość długo kiedy nareszcie dotarłam do bardzo fajnie urządzonej ... chyba można powiedzieć villi . Rozglądałam się wkoło szukając miejsca na mój garaż ... Niestety zobaczyłam tylko małą dobudówkę ... Oszukali mnie ! Van wjechał do  tego czegoś co miało być garażem i co mnie zdziwiło jak podjechałam bliżej , nie było po nim śladu . z ciekawości jechałam dalej . Gdy wjechałam do budynku całkowicie , podłoże zaczęło się osuwać , a moim oczom ukazał się ogromny podziemny plac . Wszędzie było chłodne oświetlenie jak w szpitalu co mnie nieco wnerwiało , ale poza tym zrobili dobrą robotę , można było zauważyć tu różne potrzebne mi narzędzia . Cofam to ! Wypełnili obietnicę . Gdy znalazły się tu już moje wszystkie cudeńka wszyscy ruszyli w stronę drzwi . ZA kawałkiem drewna był korytarz . Za kolejnymi drzwiami było takie dość spore , jakby to ująć ... Biuro . Pełno sprzętu elektronicznego ,  broń , i co najlepsze główne centrum domowego systemu komputerowego . Czyli nie dość że duży i ładny jest ten dom , to jeszcze inteligentny ... Haha jak facet idealny , nie licząc tego "duży" żeby się komuś czasem nie skojarzyło ... Podeszłam do jednego z odosobnionych miejsc i przeczytałam tabliczkę Emily Parker , obok leżała legitymacja agencji z moim nazwiskiem i wszystkimi potrzebnymi danymi . Na sam ten widok , kąciki moich ust podeszły lekko w górę .
- To ja idę zobaczyć dom , ogarnę się i wracam pod maskę mojego pięknego Nissana , który dziś został rozwalony przez waszych jakże utalentowanych kierowców . - powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam do mężczyzny mającego jak na moje oko około 40 lat  . Ze mną poszedł sprawca zniszczonej maski i kilku obić na moim cudnym wozie . Zabrał mój nieduży bagaż i zaprowadził na górę . Ogólnie oprowadził mnie po całym domu . W podziemiu była jeszcze strzelnica , sala treningowa + siłownia , mini basen i garderoba . Tylko że taka bardziej zawodowa . Czyli maski , peruki i różne stroje w których można perfekcyjnie ukryć broń . Tak więc następnym kierunkiem była winda i wreszcie zobaczę publiczną część domu . Zaczynając od początku wyszłam tuż przy drzwiach wejściowych ze schowka , w którym ukryta jest winda . Korytarz był piękny . Jasny kamień idealnie komponował się z kremowymi ścianami i meblami z niemal czarnego drewna . Salon był bardzie świeży . Nie było już odcieni beżu ani ciemnego brązu , ale czysta biel i czerń . Kuchnia otwarta na poprzednio wymienione pomieszczenie była z ciemnego brązu , czarnego granitu metalowych detali . Było tu też dużo drobiazgów ze szkła ciemnego . Razem wyglądało to po prostu cudownie . ZA domem był ogródek z małym oczkiem wodnym i mostkiem . Na parterze był też mały osobny pokój dzienny , jadalnia i łazienka . Na górę prowadziły szklane , kręte schody . Z kolei na górze był ogromny jasny pokój i z niego były wejścia do 7 osobnych pokoi , na balkon i do łazienki . Otworzyłam po kolei każdy pokój . Każdy był w innym guście .  Ale każdy był też już z góry przez wyznaczony każdej dziewczynie , co znaczy , że i tak nie miałam, wyboru . Otworzyłam pierwszy pokój ( gościnny ) , górowały tu odcienie błękitu i zieleni , a w oczy rzucało się ogromne okno. Meble zrobione z kremowego drewna idealnie pasowały do fototapety plaży i morza . Oczywiście w każdej sypialni była osobna łazienka i garderoba , bo tak wygodniej . Weszłam do kolejnego pokoju (gościnny) , tu z kolei była kolorystyka kremowo biała . Czyli taka kawowa , ponieważ podłoga była z kawowego brązu .Było tu też dość duże okno , ale nie tak bardzo jak w pokoju poprzednim . Meble były szklane , a łóżko było obite czarną tapicerką . Następny pokój był niejakiej Jessie . Tu było bardzo mrocznie . Panowały tu fiolety i czernie , tylko na podłodze był jasny puchowy dywan , stanowiący idealny kontrast dla tego całego mroku . W kolejce następny okazał się pokój chyba najstarszej z nas Sylvi . Było w nim dość jasno . Błękity i pastelowa pomarańcz . Do tego kremowe meble i wejście na balkon . Weszłam do kolejnego pomieszczenia należącego do jakiejś Alex . Żywa zieleń z dodatkami czerwieni i innych mocnych akcentów . Za łóżkiem ogromna fototapeta NY i dające się zapamiętać nowoczesne czarne meble . Było tu bardzo kolorowo , ale jednak w tym wszystkim był styl i wyczucie , a to wszystko dopełniało okno z obniżonym parapetem przeistoczonym w takie legowisko o odcieniu ciemnego fioletu . W następnym pokoju miała mieszkać Nicole . Jeśli dobrze pamiętam , ta najmłodsza . Weszłam i byłam bardzo zdziwiona . Jako jedyny , ten pokój nie miał okna . Był pomalowany na ciemny czerwony , a fototapeta miała wzór róży we krwi na czarnym tle . Wszędzie na ścianach były płyty i czarno-białe zdjęcia wielkich gwiazd nie tylko muzyki , ale i filmu . Czarne meble ze szklanymi akcentami , bardzo ciemna drewniana podłoga i fioletowy puchaty dywan . Tak wyglądał ten pokój . Był najbardziej intrygujący . Taki odosobniony . I na koniec zostawiłam sobie swój pokój . Weszłam i normalnie szczęka powędrowała mi w dół . Aaaaaaaaaaa .....(!!!!) Pokój marzeń !  Ściany miały odcień żywego błękitu z białymi nieregularnymi , pionowymi paskami o różnej grubości . Podłoga z białego drewna a meble w nowoczesnych formach w różnych odcieniach fioletu . Ogromne okno wyglądało podobnie jak w pokoju Alex , tylko obicie parapetu z materacem w środku miało kolor jasnego różu . Bardzo jasny i przyjemny kolor . Wszędzie były zdjęcia samochodów i oczywiście ogromna fototapeta mojego mustanga . Wkroczyłam do garderoby w celu wypakowania kilku moich rzeczy . Jak weszłam przeżyłam szok . Ledwie co mogło mi się zmieścić , ponieważ ktoś już zadbał o wyposażenie mojej szafy . A ponieważ jest już popołudnie wypada zabrać się za samochody , bo jak ich przyszłe właścicielki się pojawią , nie będzie na to za bardzo czasu .

____________________________________________________________________

Chyba najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek stworzyłam . Na razie jest tak nuuuudnooo ... takie wprowadzenia .  Mam tylko nadzieję że Alex się w końcu tu pojawi i zaangażuje w pracę xD I tak cię kooooocham :** Was też <3