czwartek, 10 października 2013

Forget face , but remember feeling .

Rozdział 9


Alex

   Wracałyśmy do domu w bardzo pozytywnych humorach, można by rzec, że nawet w wyśmienitych. Gdy byłyśmy jeszcze w kinie zostałyśmy zapoznane z dwoma członkami One Direction: Harry´m i Zayn´em, z czego, szczerze mówiąc, bardzo się cieszyłam. Ale chyba każdy, kto byłby na moim miejscu byłby szczęśliwy z powodu poznania gwiazd znanych na całym świecie. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że dla nich jestem kimś więcej, choć oni o tym nie wiedzą. Jeszcze. I miałam nadzieję, że już niedługo się dowiedzą.
   Miałam ich chronić, chronić ich życie i tak jakby się nimi opiekować. Nie ma to jak bycie niańką dorosłych facetów, prawda? Ale zagrożenie naprawdę było wielkie. Bardzo wielu ludzi tylko czyhało na to, by zabić któregoś z chłopaków. A ja zadeklarowałam, że za wszelką cenę do tego nie dopuszczę.W końcu spokojnie zaparkowałyśmy i mogłyśmy wysiąść. Prostując nogi usłyszałam jak trzaskają mi kości. Zdecydowanie potrzebowały jakiegoś ruchu. Do mojego pokoju wręcz wbiegłam. Dyszałam lekko, ale to wcale mi nie przeszkadzało. Przyzwyczaiłam się do wysiłku tańcząc. To była moja pasja. Coś, czego nikt nie mógł mi zabrać. Otworzyłam szafkę w biurku zawzięcie szukając moich ukochanych słuchawek. Wprawdzie były już trochę przystare, ale bardzo je kochałam. Związałam się z nimi silniej niż z jakimkolwiek człowiekiem. Gdy je już znalazłam, wepchnęłam je do uszu, kładąc się na pościeli i odblokowując ekran mojego telefonu. Wybrałam „Up in the air” 30 Second To Mars i nawet nie wiem kiedy zasnęłam ukołysana wspaniałą melodią.

   Zbudziłam się nagle z dziwnym przeczuciem, że coś się stało. Ale to tylko przeźroczyste krople uderzały mocno w szkło okien. Przetarłam zmęczone oczy i zaczęłam szukać w pościeli mojej komórki. Jest. Wyłączyłam wciąż płynącą w moich uszach muzykę i zerknęłam na zegarek: 03:24. Leniwie zwlokłam się z łóżka i wyjmując z komody moją niebieską piżamkę udałam się do łazienki głośno ziewając. Co jak co, ale prysznic musiałam wziąć.
    Kierowałam się przepełnionym ciemnością korytarzem nie chcąc zapalać światła, by nie budzić reszty dziewczyn. Zdziwiło mnie to, że drzwi do pokoju Emily są otwarte. Brunetka ZAWSZE je zamykała, a przynajmniej zaczęła robić to regularnie od czasu pierwszej pogróżki. Ale postanowiłam, że nie wejdę. Jeszcze by mnie zabiła za to, że tak wcześnie ją budzę. Wymacałam na ścianie włącznik od światła do łazienki i wkrótce weszłam do mocno oświetlonego pomieszczenia. Światło raziło mnie oczy, więc musiałam je lekko przymrużyć. Powoli ściągnęłam z siebie jeansy i pomarańczowy sweterek zostając w samej czarnej, prostej bieliźnie. W końcu i ona wylądowała poskładana na pralce.
   Odprężyłam się gdy pierwsze ciepłe krople opadły na mój kark. Następne przynosiły tylko ukojenie i przyjemną błogość. Wychodząc spod prysznica zauważyłam coś, na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. Owinięta w puszysty ręcznik podeszłam do umywalki na której znajdowała się kremowa koperta. Na przedniej stronie widniał napis „Do dziewczyn...”. Rozpoznałam w nim czytelne i staranne pismo Emily. Czerwona lampka zapaliła się w moim umyśle nakazując mi przeczytać jej zawartość. Drżącymi rękami wyciągnęłam kartkę ze środka i zaczęłam czytać list.



Londyn, 13.10.2013

„Kochane Sylvio, Alex, Jessie i Nicole!


   Naprawdę bardzo mi ciężko na sercu pisząc ten list. Kiedy będziecie go czytać mnie już zapewne nie będzie. Nie chcę sprowadzać na Was żadnych kłopotów ani nie chcę w żaden sposób Was na cokolwiek narażać. Tak po prostu musi być. Odchodzę...
   Wiem, że zachowuję się jak egoistka zostawiając Was same, bo to przecież miała być nasza WSPÓLNA misja. Przepraszam za moje tchórzostwo i ucieczkę. Wy nigdy byście mnie nie zostawiły, a ja... Cóż możecie mnie nienawidzić.
   Ja już nie daję rady. Tajemniczy Straszyciel nie daje mi spokoju, przez niego tracę resztki mojej odwagi i pewności siebie, a nawet potajemnie płaczę. Tak. Ta wielka niepokonana Emily Parker płacze. Jak mi z tym wstyd...
   W każdym razie mam pewne domysły, kim może być mój dręczyciel i mam wielką ochotę na to by go przyskrzynić. Naprawdę nie potrzebuję Waszej pomocy. Dam sobie radę SAMA.
   Dziewczyny. Na koniec chcę Wam za wszystko podziękować. Kocham Was jak siostry i tak trudno mi Was opuszczać. Ale życie toczy się dalej. A moje nie może, gdy ten psychopata jest na wolności.Trzymajcie się Kochane.

Wasza Emily

PS. Pozdrówcie ode mnie Nialla... ”


   Łzy płynęły mi po policzkach już od pierwszych linijek listu. Nie mogłam uwierzyć w napisane w nim słowa. Kręciłam tylko głową, bezustannie wmawiając sobie, że to wszystko jest tylko snem, wytworem mojej chorej wyobraźni. I jeszcze do tego dopadł mnie głód narkotykowy. Zsunęłam się po ścianie wyłożonej kafelkami, kuląc się w kącie i przykładając małą strzykawkę wypełnioną przeźroczystym płynem do żyły.
Przyjemność ogarnęła mnie całą.
List upadł na ziemię popadając w zapomnienie.


Nicole


   Wierciłam się w łóżku przewracając się to na lewą to na prawą stronę. W końcu jednak wylądowałam na plecach i tak postanowiłam zostać aż do zaśnięcia. Jeśli w ogóle uda mi się zasnąć...
   Przed oczami ciągle miałam smukłą sylwetkę Harry´ego, a w moich uszach wciąż brzmiał jego niski, zachrypnięty głos. Dzisiaj, a właściwie to wczoraj wywrócił mój świat do góry nogami i obrócił o trzysta sześćdziesiąt stopni. Miałam wobec niego mieszane uczucia. Totalny bałagan w głowie...
   Czy mi się podobał? Odpowiedź brzmiała tak. Ale wydarzenia z przeszłości sprawiły, że patrzyłam na niego przez pryzmat bólu i strachu. Mężczyzna mojego życia powinien dbać o moje bezpieczeństwo, a nie być chłopakiem przez którego prawie umieram.
   Odruchowo przyłożyłam palce zakończone pomalowanymi na czarno paznokciami do blizny, która pozostała mi na moim brzuchu. Strach, ból, cierpienie, rozpacz, załamanie, utrata siły, utrata wiary, łzy... To wszystko mogłam poczuć, gdy oberwałam kulkę w brzuch.
   Pamiętałam, gdy leżałam na chodniku i dosłownie czułam jak z mojego kruchego ciała ulatuje życie. Gdy już nie miałam czucia w żadnej kończynie. Jedynie szeroko otwarte oczy bezgłośnie błagały o pomoc.
„Nie” pomyślałam „Nie będę przechodzić przez to po raz kolejny”.
    Najtrudniej było mi znieść moją ostatnią myśl zanim oddałam się w ramiona Morfeusza.

„Obiecuję sobie, że nigdy nie pokocham Harry´ego...”

Słowo od autorki: Naprawdę nie wierzę, ze znalazłam czas i tak szybko napisałam ten rozdział. Nie mogę też uwierzyć w to, że Alex dodała u siebie rozdział w odstępie 4 DNI! Gratuluję ci Kochana i rozdział dedykuję Tobie za to wspaniałe spięcie :D Do następnego Kochani xx

2 komentarze:

  1. A dziękuję za dedykację kochana ♥ ♥ ♥
    Rozdział jak zawsze prześliczny .
    Już sama nie wiem jakich słów mam użyć do opisania tego co piszesz , bo robisz to wspaniale . ♥
    Ja postaram się dodać jak najszybciej ,ale nie wiem jak, mi się to uda .

    Ps . W każdym bądź razie jak coś to się na mnie nie gniewajcie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny. Nie wiem skąd wytrzasnęłaś taki talent. Uwielbiam tak dobrze napisane opowiadania ;)

    OdpowiedzUsuń