Rozdział 8
Sylvia
Siedziałam w pokoju Emily, delikatnie obejmując ramieniem jego właścicielkę. Dziewczyna oddychała nieregularnie i cała się trzęsła mnąc w rękach mały kawałek białego papieru. Czułam jak po jej ciele przechodzą liczne drgawki, ale ona nie chciała założyć na siebie czegoś ciepłego. Mimo, że było jej strasznie zimno starała się tego nie okazywać wciąż zachowując kamienny wyraz twarzy. Podziwiałam ją za jej determinację i opanowanie nawet w tak ciężkiej sytuacji. Na zewnątrz była twarda, ale mogę się założyć, że w jej sercu zalągł się okruszek strachu. Świadczył o tym na pewno ten przeraźliwy krzyk, który rozległ się po całym domu około dziesięciu minut temu. Jessie, Nicole i Alex usłyszały go i natychmiastowo przybiegły do pokoju Emily chcąc zobaczyć co się stało. Ja jednak je wyprosiłam. Musiałam wyciągnąć od Parker parę istotnych informacji, ale przy obecności dziewczyn nie wiem czy było by to rozumne posunięcie. Wszystkie paplały jak przekupki na rynku. Dobrze, że chociaż ja byłam z nich wszystkich normalna.
- Emily, wiesz kto cię prześladuje? - spytałam lekko ściskając jej ramię. Dziewczyna pokręciła nerwowo głową wpatrując się w niedbale zapisane literki. Cicho westchnęłam.- Naprawdę? Nie ukrywasz czegoś przede mną? - sama się sobie dziwiłam, ze jestem jakaś wyjątkowo miła i nie denerwuję się zbyt szybko. Może faktycznie zależało mi na Ems?
- Po co miałabym to robić? - powiedziała to zbyt wymijająco i zbyt szybko. Coś mi tu nie grało i nie nazywam się Sylvia Revie, jeśli ona teraz nie kręci.
- Coś ci nie wierzę...
- I wcale nie musisz! - nagle wybuchnęła. Aż się od niej odsunęłam. - Nie proszę cię o pomoc, ok? Sama sobie poradzę!
- W porządku - odparłam wstając z jej pościeli - Już sobie idę, ale wiedz, że nie odpuszczam tak łatwo.
Zostawiłam Emily samą z małym papierkiem, na którym wciąż widniały przeraźliwe literki:
"Już niedługo... Twoja śmierć jest blisko... Przygotuj się..."
Zeszłam powoli po schodach na dół i mój wzrok napotkał dwie skupione dziewczyny siedzące na kanapie w salonie. Jessie bawiła się końcówkami swoich ciemnych włosów, a Alex przeglądała jakieś babskie pisemko. Gdy wyczuły moją obecność zrobiły dla mnie miejsce na sofie i się do nich dosiadłam. Podparłam twarz na zaciśniętych w pięści dłoniach i tępo patrzyłam w jakiś punkt na ścianie. Tak. To było bardzo ciekawe zajęcie. Alex spojrzała na mnie nieśmiało zanim zapytała:
- Wszystko z nią w porządku?
Zerknęłam na nią uśmiechając się blado.
- To tylko jakieś wygłupy. Nic jej nie będzie.
Tancerka odwzajemniła mój uśmiech i znowu salon utonął w ciszy. Zadziwiające było to, że nie była ona wcale krępująca. Ten spokój zakłóciła Nicole, która wpadła do pokoju niczym burza z brązowymi włosami w totalnym nieładzie, błyszczącymi oczami i telefonem w ręku.
- Dziewczyny - powiedziała - Nasi chłopcy właśnie wybrali się do kina, by podglądać jednego ze swoich przyjaciół. Najgorsze jest to, że jest z nim ta cała podejrzana blondynka. Musimy jechać i to natychmiast.
Nie trzeba było mi tego dwa razy powtarzać.
Nicole
Jeszcze nigdy nie byłam tak podenerwowana. Zdecydowanie nie lubiłam stania w tych cholernych korkach. Czas dłużył mi się niemiłosiernie i najwyraźniej nie tylko mi. Emily, która prowadziła stukała niecierpliwie paznokciami o kierownicę i co chwilę wierciła się na swoim siedzeniu. Nagle w radiu usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki "One Way Or Another". Jako że siedziałam na miejscu pasażera mogłam spokojnie ją pogłośnić.
- Hej - zwróciłam się do reszty dziewczyn - Oni nie są wcale tacy źli - zauważyłam nucąc kawałek melodii pod nosem.
One way or another I’m gonna find ya
I’m gonna get ya get ya get ya get ya
One way or another I’m gonna win ya
I’ll get ya, I’ll get ya
Po chwili przyłączyła się do mnie także Alex i razem wydzierałyśmy się na cały samochód aż do ostatnich taktów. Potem nie mogłyśmy się pohamować od śmiechu. Sylvia przewróciła teatralnie oczami i zapatrzyła się gdzieś w krajobraz za szybą. Zauważyłam, że ostatnio coś dużo rozmyśla.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła Emily parkując na jakimś miejscu parkingowym przy Kinie w którym znajdowały się nasze "gwiazdeczki". Jakimś cudem wygramoliłyśmy się wszystkie z wozu i stanęłyśmy na równych nogach. Zimny wiatr rozwiewał nasze długie włosy. Otuliłam się szczelniej moim beżowym płaszczem. Ruszyłyśmy wszystkie w stronę wejścia i zaraz przy kasie zauważyłyśmy jednego z naszych przystojniaczków. Jeśli się nie mylę miał na imię Zayn. Kątem oka spojrzałam na Jessie, która uroczo się uśmiechnęła na jego widok. Czy ja o czymś nie wiem?
- Zrobimy tak - Sylvia jak zwykle kierowała całą operacją - Pójdziemy z nimi na ten film i siądziemy jak najbliżej nich. Nie mamy innego wyjścia. Czy któraś zgłasza sprzeciw?
Nikt się nie zgłosił. Blondynka przytaknęła z satysfakcją, po czym zwróciła się do mnie:
- Mogłabyś pójść po popcorn do kasy? Trzeba się w coś zaopatrzyć na ten film. Jeśli to jakaś denna komedia romantyczna to muszę mieć kubełek, by móc do niego zwrócić tęczę.
Zaśmiałam się cicho.
- Jasne, ale musisz pożyczyć mi trochę pieniędzy bo nie wzięłam z domu portfela.Revie wepchnęła mi w dłoń całkiem sporo zielonych banknotów i wszystkie razem poszły kupić bilety na film. Ja powolnym krokiem podeszłam do sympatycznie uśmiechniętego chłopaka z rozwianymi ciemnymi włosami stojącego za kasą. Nie wiem czemu, ale nie bałam się go. Wyglądał miło.
- W czym mogę pomóc? - spytał wesoło.
- Poprosiłabym dwa duże kubełki popcornu i nachos'y - zerknęłam nieśmiało na cennik.
- Już się robi.
Podszedł do maszyny do popcornu i sprawnie nasypał do dwóch papierowych opakowań prażonej kukurydzy. Potem tylko ułożył je na ladzie i dodał nachos'y. Znowu na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- 42,90 - zapłaciłam odpowiednią cenę i zaczęłam odchodzić, chcąc przepchnąć się przez stojący w kolejce tłum. Oczywiście byłam okropną niezdarą i musiałam na kogoś wpaść. Popcorn rozsypał się po ziemi, a opakowanie nachos'ów prześlizgnęło się po podłodze i podjechało aż w sam kąt. Co za pech. Klęknęłam szybko nie chcąc patrzeć na twarz osoby, którą potrąciłam. Na pewno miałam dwa ogromne rumieńce na twarzy ze wstydu. Zaczęłam powoli wkładać pojedyncze ziarenka do kubełków ozdobionych postaciami z Hobbita, gdy nagle poczułam czyjąś dużą dłoń przykrywającą moją. Przez moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz.
- Czekaj. Pomogę ci z tym.
Nieśmiało uniosłam wzrok w górę napotykając świdrujące spojrzenie szmaragdowych, iskrzących się tęczówek. Przełknęłam nerwowo ślinę, a moje ciało dosłownie zostało sparaliżowane.
Harry.
Jego twarz była tak niewiarygodnie blisko mojej. Czułam na moich ustach jego ciepły oddech. Jego oczy dogłębnie wpatrywały się w moje, jakby czegoś w nich szukając. Teraz były czyste nie zamglone tak jak wtedy w Tokio. Jego dłonie ciepłe i kojące, a nie zimne i lodowate. I teraz nie błądziły po moim ciele.- Coś się stało? - spytał wciąż nie spuszczając ze mnie oczu. Odległość między nami była wręcz niepokojąca. Szybko się odsunęłam strącając jego rękę.
- Nie - odparłam cicho. Wstrzymałam oddech, gdy chwycił moją dłoń z powrotem.
- Czy my się już czasem kiedyś nie spotkaliśmy? - spytał patrząc na mnie z uśmiechem, ale w mojej głowie od razu pojawiły się wizje jego pijackiego uśmieszku, gdy próbował się do mnie dobrać. Nie mogłam tu z nim tak po prostu stać.
- Wątpię. Widzę cię pierwszy raz.
Wzięłam mój popcorn i uciekłam od niego zostawiając go z totalnie zdezorientowaną miną. Razem z dziewczynami udałam się do sali kinowej i zajęłyśmy nasze miejsca. Zapowiadał się ciekawy seans... A ja nadal nie mogłam wyrzucić z głowy jego malinowych ust i burzy kasztanowych loków...Słowo od autorki : Dzisiaj tylko napiszę, że jest to rozdział dedykowany najcudowniejszej pod słońcem Alex która nareszcie spięła pośladki i dodała rozdział a także mojej sis Ani która zawsze mnie wspiera. Kocham cię <3 Camille xx
Ojej . ♥
OdpowiedzUsuńŚlicznie , kochana .
Oby tak dalej i przepraszam ,że tyle musiałaś czekać xd
♥
Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuń